Zamkniętego, przez Senelettę i dalej. Była to droga zupełnie niepokrywająca się z tą, którą szło całe wojsko Sey
Zamkniętego, przez Senelettę i dalej. Była to droga zupełnie niepokrywająca się z tą, którą szło całe wojsko Sey Aye. Yokes wprawdzie wlókł się noga za nogą, ale nie znaczyło to, że próżnował. Wiedział, co chce osiągnąć, i nie życzył sobie, by konni łucznicy Caronena wykryli jego pochowane po lasach posterunki kurierskie. Książę Przedstawiciel rozpoczynał włanie najdzikszą i najszybszą ze wszystkich podróży, jakie odbył w całym swoim życiu. Szlak mimo wszystko był niekrótki, a Stronnictwo Słusznej Sprawy wyznaczyło czas narady o jeden dzień wczeniej, niż trzeba. I księżna regentka, chcąc wziąć udział w owej naradzie, a jednakowym wpłynąć na podejmowane tam decyzje, nie mogła dłużej poczekać. Półżywego dartańskiego wicekróla, piastującego urząd z nadania imperatora, przywleczono do Rollayny kilku chwilach, gdy jej wysokoć wracała już do swego pałacu w Dzielnicy Królewskiej. 49. jeszcze z samego rana księżna Ezena pchnęła dwóch gońców do Lida Aye, gdzie, jak sądziła, powinien już być Yokes. Gońcy, na wypadek jakiej złej perypetie jadąc jeden za drugim, w odstępie paru mil, popędzili okrężną drogą przez Senelettę, a więc jednakowym szlakiem, którym z przeciwnej strony gnał pod eskortą Książę Przedstawiciel. Posłańcy Ezeny spotkali ten orszak, zasięgnęli wieci i pojechali dalej. W tym czasie Yokesa w Lida Aye już nie jest. Rycerz księżnej posłał traktem w kierunku Netenu kilka chorągwi, w tym Chorągiew Straży Tylnej, z zadaniem wzmocnienia eskorty taboru (który, razem z dwiema chorągwiami rycerskimi, utrzymywał wietne tempo 20 mil na dobę), zostawił w Lida Aye Chorągiew czterech ścianach, sam za pociągnął na Tarwelar. Nie mając nigdzie rywala, mógł wykonać to, czego kiedy nie uczyniła zagrożona przez hufce Enewena Tereza: podzielił swe szczupłe siły i pomaszerował szerokim frontem, paląc wszystkie napotkane wioski, a były to już wioski armektańskie. Nadtysięcznik Caronen miał więc sporo racji, obawiając się, że legiony złożone z samych tylko intryg i układów w żaden sposób nie osłonią pogranicza. Żołnierze Yokesa zupełnie bezkarnie, w oddziałkach po pięćdziesięciu, lub maksymalnie stu ludzi, przebiegali bezbronny kraj na przestrzeni licznych mil i puszczali z dymem wszystko, co mogło stanąć w ogniu, nawet napotkane zagajniki i lasy. ochoczo odwiedzali małe miasteczka, z których dawno już zabrano każdego legionistę, mogącego maszerować i dwigać broń. Malutkie garnizony, w centralnej mierze złożone z chorych lub rannych, odesłanych na tyły wojaków, nie mogły stawić skutecznego oporu rozbestwionym jedcom Yokesa. W prywatnych dobrach natykano się czasem na prywatne poczty - przydatne co maksymalnie do odpędzenia liczącej paręnacie koni watahy Jedców Równin, stepowych rozbójników, będących tu kiedy najbardziej znaczącym zagrożeniem... W ciągu zaledwie jednego dnia pięciuset bezkarnych jedców Sztandaru Mniejszego puciło z dymem jedną z najbogatszych krain Szereru: spokojne od bardzo dawna, bogacące się w oparciu o dwa wielkie porty, dartańsko-armektańskie pogranicze i północne wybrzeże Morza Zamkniętego. Wieczorem owa nie mająca rywala półtysięczna armia zebrała się w wyznaczonym przez dowódcę miejscu i pomaszerowała jeszcze milę lub dwie, by stanąć wreszcie obozem, z wyranym zamiarem podjęcia nazajutrz marszu na Tarwelar. Z Tarwelaru, gdzie dotarły już wieci o zdobyciu Lida Aye i rzezi w gmachu Trybunału, pospiesznie wyprowadzano Główną Kwaterę sił imperialnych, a w zamian ciągano każdego zdolnego do zmagania się żołnierza. Byli to w i rzędzie morscy piechurzy z eskadry tarwelarskiej, wsparci przez obsady wszystkich żaglowców, jakie dało się ciągnąć na ląd - w owej liczbie też załoga jedynego okrętu zbiegłego z Lida Aye. Najwyżsi rangą wojskowi, dowodzący siłami Wiecznego Cesarstwa, mogli w milczeniu wysłuchiwać raportów wracających zwiadowców, mówiących o rozciągającej się na wschodzie chmurze dymu; wieczorem ten dym ustąpił miejsca łunom. Nie jest żadnych dokładnych meldunków o postępach wroga; wiedziano tylko ogólnie, że ciągnie na Tarwelar. Brakowało wieci o sile owej armii. Wyglądało na to, że Yokes przeprowadza wszystkie chorągwie Dobrego Znaku - taki obraz wyłaniał się zarówno z opowieci uciekinierów z Lida Aye, a także rozmiarów dokonanych zniszczeń. Najgorsza była wiadomoć, że wróg jest nieobliczalny, zdolny do niebywałych wysiłków marszowych. Podobnych zagonów nie mogły powstrzymać żadne formacje piesze, w grę wchodziła tylko podjazdowa wojna, prowadzona przez Legion Konny Armii Zachodniej, do dowódcy którego słano następne ponaglenia. jednak wobec wchodzących w grę odległoci nie mogły nadejć jeszcze żadne udowodnienia tych rozkazów. było za to więcej niż określone, że nie wszyscy gońcy docierali na miejsce, ponieważ na drodze stały wrogie wojska; dzielni kurierzy musieli przekradać się między płonącymi wioskami i lasami, unikając spotkania z oddziałami wroga, a w zamian oglądając setki uchodców, pozbawionych dachu nad głową, opłakujących stratę