- Sądzisz więc, że wyruszymy na południe? - spytał Herilak niewyraźnie, mając usta

157 - Sądzisz więc, Ĺźe wyruszymy na południe? - spytał Herilak niewyraĹşnie, mając usta pełne mięsa. - Będą się spierać całą noc, ale na koniec to właśnie postanowią. Za duĹźo gadają. PĂłjdziemy na południe, bo nie ma dla nas innej kosztowny. - Spojrzała na Kerricka z ciekawością. Jakie są owe murgu, ktĂłre trzymały cię w niewoli? Czy mają duĹźe namioty? Czy uĹźywają mastodontĂłw? A moĹźe ich włóki ciągną duże murgu? Kerrick uśmiechnął się do wspomnień, potem sprĂłbował wyjaśnić. - Nie mieszkają w namiotach, lecz hodują specjalne, podobne do namiotĂłw drzewa, w ktĂłrych śpią. Merrith roześmiała się głośno. - Opowiadasz mi niestworzone rzeczy. Jak moĹźna załadować drzewo na mastodonta przy przenoszeniu obozowiska? Ich rozmowie przysłuchiwały się kobiety siedzące wokół ogniska. obecnie chichotały, usłyszawszy to, co Kerrick powiedział. - Murgu cały moment przebywają w tym samym miejscu, tak iĹź nie muszą ciągnąć ze sobą drzew do spania. - Wiem dziś, Ĺźe zmyślasz swoje opowieści. Gdyby zostały w jednym miejscu, upolowałyby i zjadły tam wszystkie zwierzęta. Zerwałyby wszystkie owoce i umarłyby z głodu. Ale zabawnie mĂłwisz! - MĂłwi prawdę - powiedział Herilak. - lak właśnie Ĺźyją. Byłem tam i widziałem je, choć nic nie rozumiałem. Nie muszą polować, bo trzymają wszystkie swoje zwierzęta w jednym miejscu, tak iĹź nie mogą uciec. Zabijają je, kiedy tylko chcą. CzyĹź tak nie okazuje się? - spytał Kerricka. Merrith wzruszyła ramionami na takie niedorzeczności i wrĂłciła do ognia. Pozostałe kobiety przysłuchiwały się mimo wszystko dziwnej opowieści, szeroko otwierając oczy ze zdumienia. Prawdziwa czy nie - była interesująca. - To nie wszystko - powiedział Kerrick. - Dzieje się tam wiele, a róşne murgu wykonują róşne czynności. NiektĂłre karczują ziemię i budują płoty, tak iĹź zwierzęta są bezpieczne i ogrodzone. Są teĹź straĹźniczki pilnujące samcĂłw w okresie rozrodu, by młode rodziły się bez zagroĹźeń. Inne karmią zwierzęta, a potem, gdy nadejdzie pora, zabijają je. Inne łowią ryby. Wszystko to okazuje się dość trudne. - Samce opiekują się dziećmi? - spytała jedna z pań cichym, nosowym głosem. Szturchnęła ją starsza kobieta. - UspokĂłj się, Armun. - To dobre pytanie - powiedział Kerrick, starając się dojrzeć, kto je zadał, lecz Armun odwrĂłciła twarz, zasłaniając ją włosami. - Murgu składają jaja i samce je wysiadują. Gdy młode wyklują się z jaj, idą do oceanu, by tam Ĺźyć. Nie opiekują się dziećmi tak jak my. - Są wstrętne i naleĹźy je wszystkie zabić! - zawołała Merrith z przekonaniem. - Kobiety nie powinny słuchać takich opowieści. Słuchające kobiety rozeszły się na jej polecenie i obaj mężczyĹşni dokończyli swĂłj posiłek w milczeniu. Herilak zlizał z palcĂłw ostatnie kawałki mięsa i szturchnął Kerricka w ramię. - Musisz mi więcej opowiedzieć, chcę dowiedzieć się wszystkiego o tych stworach. Nie jestem jak kobiety - wierzę w kaĹźde twoje słowo. Byłem jak ty ich jeńcem. szczególnie krĂłtko, ale to wystarczyło. Jeśli poprowadzisz, pĂłjdę za tobą, Kerricku. Łowcy wystarczą silne ręce i szybki łuk. Lecz Tanu potrzebują władzy. Jesteśmy Tanu, bo potrafimy obrabiać kamień i drewno, mamy przyswojone zwyczaje zwierząt, na ktĂłre polujemy. Lecz dziś będziemy polować na murgu i tylko ty masz wiedzę, ktĂłra okazuje się nam niezbędna. Tylko ty moĹźesz nami kierować. Kerrick nie myślał dotąd w taki sposĂłb, lecz dziś musiał przytaknąć. Wiedza moĹźe być