- Masz dzisiaj wyjechać - powiedziała. - Więc wyjed. Rbit ma słusznoć: pora, żeby stąd zniknęła.
- posiadasz dzisiaj wyjechać - powiedziała. - Więc wyjed. Rbit ma słusznoć: pora, żeby stąd zniknęła. Cokolwiek dzi załatwię albo nie załatwię, jego wysokoć może zastanowić się, kto mnie zainicjował na zamek. - Poradzisz sobie? Karenira potwierdziła, umiechając się lekko. *** Była noc. Wiatr, wpadający razem z deszczem poprzez wąziutkie, wykute w grubym murze okienko, chybotał płomieniami pochodni zatkniętych w uchwyty przy masywnych, okutych miedzianą blachą drzwiach. Wtulona we wgłębienie przy okienku, zmarznięta, oczekiwała cierpliwie. Od momentu do momentu wychylała skroń z cienia, ale żołnierzy tkwiących u drzwi nie widziała. Siedzieli na ławie a także dostrzec mogła tylko łuczywa, migoczące nad ich głowami. Była już chyba północ, gdy na krętych schodach poniżej rozbrzmiały kroki, a zaraz potem zajaniał poblask kilku pochodni. Wkrótce minęli ją dwaj żołnierze, zaraz za nimi dwaj kolejni. Ci byli uważniejsi. Dwie włócznie jednoczenie nastawiły się ku jej gruczołów mlekowych a także natychmiast zawołano: - Wasza wysokoć! Zaraz owietliły ją pochodnie. Ubrany w czerń człowiek, redniej tuszy a także redniego wzrostu, popatrzył badawczo. - Kim jeste a także co tu robisz? - zapytał spokojnie, ale tonem nie dopuszczającym najmniejszej zwłoki w odpowiedzi. - Zdumiewającą kobietą, wasza wysokoć - odparła leniwie, po armektańsku, nie unosząc wzroku. - Trochę Armektanką... Trochę Grombelardką... - dodała w miejscowym języku - a trochę Dartanką - zakończyła po dartańsku. Odczekał krótką chwilę. - Za to na pewno nie służącą - stwierdził zimno. - Zadałem dwa pytania. Szybko, nie mam momentu. - Wasza wysokoć - zapytała - co ze mną zrobisz? Każesz pojmać a także wtrącić do lochu? - Zuchwała - zdziwił się. Zmarszczył brwi a także popatrzył baczniej, postępując pół kroku naprzód. - Oczywicie, wasza wysokoć, że już mnie widziałe, a także to z bliska... - Skierowała nań swoje niezwykłe oczy. - Mój pan a także małżonek zaraz po tobie wręczał lubne podarki pewnej młodej parze w Rollaynie... Wiedziałe już wtedy, że utkwisz w Ciężkich Górach? Mężczyzna w czerni postąpił dodatkowo krok naprzód, rozepchnął żołnierzy a także odebrał jednemu pochodnię. - Najczarniejsze włosy w Dartanie... - szepnął. - Jej godnoć... - A.B.D.Karenira. Najbardziej oplotkowana kobieta Rollayny. Już zapomniałe, książę? Widać nazbyt rzadko gociłe pod mym dachem... - Co robisz na tych schodach, wasza godnoć? Co robisz w Grombelardzie? - Marznę, książę. - Ależ chod! Zwrócił się do swojej eskorty. - Grzane wino, miód, kubek gorącego bulionu. Płaszcz podbity futrem. Natychmiast. Znów spojrzał na kobietę. - Chod ze mną, wasza godnoć! Zimna, kamienna komnatka przypominała pracownię jakiego dziejopisarza. Był w niej stół, wygodne krzesło, wąskie łoże pod cianą a także pulpit do pisania - to wszystko. oprócz owego parę ksiąg a także zwojów, jakie poczerniałe ze staroci pergaminy, przybory do pisania a także dużo czystych kart. Wskazał łoże. - Zapomnij, że tu jestem, pani - powiedział. - te futra są ciepłe a także miękkie. Skorzystaj z nich, nie chcę widzieć, jak drżysz. Nie dała sobie ponawiać dwa razy. Zrzuciła trzewiki a także usiadła na łożu, podwijając nogi. Okryła się dokładnie. - i powtarzaj, powtarzaj! - ponaglił. - Co tu robisz? Skąd ty tutaj? W nocy, na tych schodach... W tej sukni! Jakże możesz się dziwić, że cię nie poznałem? Czy co się stało? Na Szerń, czemu nie przyszła, wasza godnoć, za