Cała załoga siedziała wokół stołu, bardzo wystrojona

Cała załoga siedziała wokół stołu, szczególnie wystrojona a także zadowolona z siebie. — Przyszedłeś w samą porę, Martin — powiedział wesoło Norden. — Odbędzie się mała uroczystość. Przynieś własny aparat a także zrób nam zdjęcia, gdy wzniesiemy toast za zdrowie takiej starej łajby. 1 Dokładna lokalizację Deimosa od Marsa wynosi 2trzy 460 km. (Przyp. tłum.). 91 — Nie pijcie, zanim nie wrócę! — ostrzegł Gibson a także wybiegł po swoją Leicę. Gdy powrócił, dr Scott robił właśnie interesujące doświadczenie. — Mam dość wyciskania mego piwa z gruszki — wyjaśnił. — Chcę je właściwie wlać do kubka, gdy znów mam okazję. Zobaczymy, ile na to potrzeba momentu. — Zwietrzeje, nim się tam dostanie — ostrzegł Mackay. — Obliczmy: g wynosi około pół centymetra na sek. do kwadratu, nalewasz z poziomu... — a także zagłębił się w skomplikowanych rachunkach. Doświadczenie już się jednak rozpoczęło. Scott trzymał przekłutą butelkę z piwem na poziomu około trzydziestu centymetrów nad szklanką — a także po raz pierwszy od trzech miesięcy słowo „nad" miało jakieś wartość, aczkolwiek niewielkie. Niesłychanie powoli bursztynowy płyn wyciekał z puszki — tak wolno, że mógł być wzięty za syrop. Cienki strumień wydłużał się ku dołowi najpierw nieomal niedostrzegalnie, potem trochę szybciej. Minęło kilka sekund, nim płyn dotarł do kubka; chóralny okrzyk powitał moment, gdy strumień dotknął dna a także poziom cieczy rozpoczął się podnosić. — ...Według moich obliczeń powinno to zająć sto 20 sekund — rozległ się wśród wrzawy głos Mackaya. — Wobec tego policz dodatkowo raz — odpowiedział Scott. Sto 20 sekund równa się dwóm minutom, a płyn jest już w środku! — Co? — zdumiał się Mackay, najwyraźniej zaledwie obecnie spostrzegając, że doświadczenie już się skończyło. Szybko sprawdził obliczenia a także nagle uśmiechnął się odkrywając, że źle typował przecinek. — Ależ głupiec ze mnie! przenigdy nie byłem mocny w liczeniu pamięciowym. Oczywiście, chodzi o dwanaście sekund. 92 — a także to jest człowiek, który doprowadził nas na Marsa! — wykrzyknął pewien człowiek ze zdumieniem. — Wracam na piechotę! Nikt nie zdradzał ochoty, by powtarzać test, który chociaż był interesujący, miał według ogólnego przekonania małą wartość praktyczną. Szybko obfite ilości płynu wytrysnęły z gruszek w „normalny" sposób a także zebranie stawało się coraz weselsze. Dr Scott wyrecytował całą epopeję wędrowców kosmosu (był to prawdziwy wyczyn pamięciowy), którą normalni pasażerowie rzadko słyszą, a która rozpoczyna się od słów: